Trzyletnia Tereska




Teresa w wieku 8 lat


Uzdrowienie Teresy przez Matkę Bożą Zwycięską


Trzynastoletnia Teresa


Teresa w wieku 15 lat. Uczesała się w kok, żeby wyglądać poważniej, kiedy ubiegała się o przyjęcie do zakonu


Céline Martin, Teresa u stóp Leona XIII


Teresa z Lisieux ze swoją siostrą Celiną


Teresa jako nowicjuszka styczeń 1889








Teresa skubie róże na swoim krzyżu. Zdjęcie wykonane w krużganku, przy drzwiach infirmerii 30 sierpnia 1896


Najbardziej popularne przedstawienie św. Teresy od DzieciątkaJezus


Ikona św. Teresy

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















święta Teresa z Lisieux (Teresa od Dzieciątka Jezus, mała święta Tereska)

(2.02.1873–30.09.1897)

1 października



Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, nazywana też Teresą z Lisieux albo Małą Świętą Tereską, urodziła się w nocy z 2 na 3 stycznia 1873 roku w Alençon w Normandii we Francji. Była dziewiątym, najmłodszym dzieckiem Ludwika (św. Louis Joseph Aloys Stanislaus) i Zelii (św. Marie-Azélie, z domu Guérin) Martin. Ojciec Teresy był zegarmistrzem, a matka prowadziła zakład koronczarski. Na chrzcie dziecko otrzymało imiona Maria Franciszka Teresa.

Z dziewięciorga dzieci Ludwika i Zelii przeżyło tylko pięcioro, dwie córki i dwóch synów zmarło w niemowlęctwie.

W wieku 4,5 roku Teresa straciła matkę, która zmarła na raka piersi w wieku zaledwie 45 lat. Niedługo potem rodzina przeprowadziła się do Lisieux, gdzie zamieszkali z bratem Zelii, Izydorem Guérin w Buissonneta, pięknej posiadłości pełnej zieleni, otoczonej murami. Opiekę nad Tereską sprawowały siostry i ukochany ojciec.

W roku 1881 ojciec oddał ośmioletnią córkę do szkoły z internatem sióstr bernardynek w Lisieux, gdzie przebywała do 1886 r. Nie była tam szczęśliwa, mała, wrażliwa istotka pozbawiona bliskości kochającej rodziny. Sama o sobie mówiła, że w tym czasie była nieznośna – chwiejna emocjonalnie, płaczliwa, skupiająca na sobie uwagę innych. Cech tych pozbywała się stopniowo w miarę dojrzewania, by stać się osobą zrównoważoną, opanowaną, zwracającą uwagę na potrzeby innych, kochającą.

2 października 1882 r. nastąpiło rozstanie z siostrą Pauliną, która wstąpiła do Karmelu w Lisieux przyjmując imię Agnieszki od Jezusa.

25 marca 1883 r., w dzień Zwiastowania, Teresa zapadła na ciężką chorobę, miała halucynacje, stany lękowe, majaczyła. Lekarze nie wiedzieli, co jej dolega. Prawdopodobnie była to choroba pochodzenia nerwowego. Rodzina modliła się o pomoc do Matki Bożej Zwycięskiej. 13 maja, w dzień Pięćdziesiątnicy – według słów Teresy – została cudownie uzdrowiona przez Matkę Bożą, którą obrała sobie za matkę po śmierci Zelii. Zobaczyła ona stojącą obok figurkę Matki Bożej Zwycięskiej, jak ożywa i uśmiecha się do niej, przynosząc uzdrowienie. Wtedy postanowiła, że zostanie karmelitanką, jak jej starsza siostra Paulina.

8 maja 1884 r. Teresa przystąpiła do pierwszej Komunii św. Komunia była dla niej tak pięknym i tak ważnym przeżyciem, że powtarzała „Kocham Cię i oddaję Ci siebie na zawsze”.

Kilka tygodni później, 14 czerwca, Teresa otrzymała sakrament bierzmowania, „sakrament Miłości”, jak go nazwała.

7 października jej siostra Leonia wstąpiła do klarysek.

15 października 1886 r. Maria wstąpiła do zakonu karmelitanek w Lisieux. Przyjęła imię Marii od Najświętszego Serca.

Droga Teresy do zakonu zaczęła teraz przyspieszać. Przez ponad rok, od czasu przygotowywania się do przyjęcia pierwszej Komunii św., był to rok 1885, przeżywała trudności duchowe, „straszną chorobę skrupułów”, jak o niej pisała. Ale w święto Bożego Narodzenia, podczas pasterki, przeżyła „całkowite nawrócenie”. Uważała, że uwolnienie od tej duchowej choroby zawdzięczała wstawiennictwu u Boga swoich czterech braci i sióstr, których od to prosiła. Od tego czasu pokochała bardzo modlitwę, rozmowę z Bogiem. Zaczęła odczuwać niechęć do ziemskich przyjemności i pokus; postanowiła zapomnieć o sobie, a oddać się Jezusowi i dążeniu do zbawienia dusz.

Kiedy Teresa miała 14 lat, zaszedł znamienny wypadek. Został skazany na śmierć pewien bandyta, Henri Pranzini. Teresa dowiedziała się, że nie ma on zamiaru pojednać się z Bogiem. Postanowiła uratować jego duszę, zaczęła więc serdecznie modlić się o jego nawrócenie, ofiarowywała w jego intencji pokuty i umartwienia. Modliła się: „Jestem pewna, Boże, że przebaczysz temu biednemu człowiekowi (...). Oto mój pierwszy grzesznik. Dla mojej pociechy spraw, aby okazał jakiś znak skruchy”. Tymczasem nawet tuż przed egzekucją człowiek ten nie zgodził się na rozmowę z kapłanem. Jednak… tuż przed ścięciem, już na szafocie, nagle poprosił kapłana o krzyż i zaczął go całować. Kiedy Teresa dowiedziała się o tym, zawołała: „Oto mój pierwszy syn”.

Niewiele później piętnastoletnia Teresa poprosiła o przyjęcie do karmelitanek. Jednak była wątła i sprawiała wrażenie, że jest delikatnego zdrowia, dlatego przełożona nie zgodziła się jej przyjąć. Teresa nie przyjęła tej odmowy. Zwróciła się do biskupa. Biskup odmówił pomocy, twierdząc, że prawo kościelne nie pozwala wstępować do zakonu w tak młodym wieku. Wtedy poprosiła ojca, żeby pojechał z nią do Rzymu; chciała uprosić papieża Leona XIII o zgodę. Papież obchodził właśnie uroczyście pięćdziesięciolecie swojego kapłaństwa i podczas audiencji 20 listopada 1887 r. młoda dziewczyna padła przed nim na kolana i zawołała: „Ojcze święty, pozwól, abym dla uczczenia twego jubileuszu mogła wstąpić do Karmelu w piętnastym roku życia”. Leon nie udzielił jednak zgody, a kiedy próbowała błagać, gwardia papieska usunęła ją siłą.

28 grudnia tego samego roku biskup Hugonin przesłał matce Marii od św. Gonzagi, przełożonej Karmelu, zgodę na wstąpienie Teresy do zakonu w Lisieux. Może być jednak przyjęta dopiero po Wielkim Poście następnego roku.

Zgodnie z zaleceniem biskupa 9 kwietnia 1888 r. Teresa została przyjęta do postulatu, a potem nowicjatu karmelitańskiego. Postanawia: „Przyszłam ratować dusze i przede wszystkim po to, aby się modlić za kapłanów”. Nie wiadomo, czy wtedy, czy może o wiele wcześniej, uczyniła postanowienie: „Chcę być świętą”.

Jednak życie w klasztorze było trudne: dużo pracy, mało pożywienia i snu. Za mieszkanie miała małą celkę z siennikiem położonym na deskach i elementarnym tylko wyposażeniem. Do jej zadań należały nabożeństwa, modlitwy, sprzątanie, cerowanie, praca w ogrodzie, praca zakrystianki. Później opieka nad starszą, chorą zakonnicą. Do tego przebywając w tym samym klasztorze z siostrami miała ograniczone w nimi kontakty. Tak łatwa dla niej dotychczas modlitwa stała się nagle trudna i uciążliwa. Czuła się jakby na duchowej pustyni, to jednak jeszcze bardziej prowadziło ją do Jezusa.

10 stycznia 1889 r. odbyły się obłóczyny szesnastoletniej Teresy. Przyjęła zakonne imię Teresa od Dzieciątka Jezus i od Świętego Oblicza. Postanowiła: „Przybyłam tutaj, aby zbawiać dusze, a nade wszystko, by się modlić za kapłanów”.

Śluby i uroczystą profesję złożyła w roku 1890. Wtedy przeszła ciężką próbę. Jak pisze: „W przeddzień profesji podniosła się w mej duszy zawierucha, jakiej dotąd nie przechodziłam. Dotychczas nigdy nie przyszła mi na myśl żadna wątpliwość co do mego powołania; trzeba było, abym przeszła i przez tę próbę. Wieczorem, po jutrzni, kiedy odprawiałam Drogę Krzyżową, powołanie moje wydało mi się urojeniem i mrzonką... Ciemności stały się tak wielkie, że widziałam i rozumiałam już tylko to jedno: ja nie mam powołania!”.

W tym czasie jej ojciec był już ciężko chory. Cierpiał na miażdżycę, przeszedł dwa udary mózgu. Uważano, że był chory psychicznie. Po raz ostatni odwiedził córkę w klasztorze w 1892 r. Mimo że miał już bardzo zaburzoną percepcję rzeczywistości, poznał córkę. Kiedy się z nią żegnał, powiedział „Niebo”. Żył jeszcze dwa lata, ale z powodu choroby nie mógł jej już odwiedzać.

Po śmierci ojca także Celina 14 września 1894 r. wstąpiła do karmelitanek. Przyjęła zakonne imię Genowefa od Najświętszego Oblicza.

20 lutego 1893 r. siostra Agnieszka od Jezusa, czyli Paulina, na trzy lata została wybrana na przełożoną klasztoru w Lisieux. Teresa była bardzo szczęśliwa. W tym okresie zaczęła pisać wiersze, pieśni i tzw. małe rekreacje, czyli małe scenki teatralne, które miały rozweselać życie mieszkanek klasztoru. Do dziś zachowało się 60 jej wierszy oraz 8 tych małych rekreacji. Niedługo przełożona wyznaczyła ją na mistrzynię nowicjuszek. Pozostała nią aż do śmierci cztery lata później. Jako mistrzyni nowicjatu stawiała siostrom tak wysokie wymagania, że jedna z nowicjuszek dosłownie chowała się przed nią!

Pod koniec grudnia 1894 r. przełożona poleciła Teresie spisywanie wspomnień z dzieciństwa. Wspomnienia te oddała Paulinie w styczniu 1896 r.

W zakonie Teresa realizowała „małą drogę dziecięctwa Bożego”, jak sama to określiła. Oddała się Bogu jako ofiara za zbawienie świata.

Były jednak w zakonie osoby, które źle traktowały Teresę. Doświadczała tego od początku swego pobytu w zakonie. Bardzo surowo traktowała ją przełożona, która mimo przyjęcia Teresy uważała, że zgłosiła się ona do zakonu lekkomyślnie i bez rozliczenia się ze swoimi siłami. Ponieważ Teresa chodziła uśmiechnięta, nawet kiedy ktoś sprawiał jej przykrość, albo obowiązki okazywały się dla niej za ciężkie, przełożona uważała, że niepoważnie podchodzi do bycia zakonnicą. Tymczasem Teresa była twarda i wymagająca. Najpierw dla siebie: nigdy się nie usprawiedliwiała z niesłusznych zarzutów, jadała najgorsze potrawy bez słowa sprzeciwu, w trakcie godzin modlitwy nie opierała się o stalle, nigdy nie odmawiała innym pomocy. Czyniła to bez oglądania się na jakąkolwiek nagrodę. Wymagała również od innych. Była w klasztorze starsza, schorowana zakonnica, którą opiekowała się Teres –, nie tylko nigdy jej nie podziękowała, ale ciągle okazywała niezadowolenie i miała coraz większe wymagania. Ale Teresa cieszyła się z tych codziennych krzyży, uważała bowiem, że jest to prezent, jaki może złożyć Bogu.

Teresa zachorowała na gruźlicę. Z początku lekkie jeszcze rumieńce brano za objaw zdrowia, niedługo jednak straciła apetyt, coraz częściej brakło jej sił do spełniania codziennych obowiązków, pojawiła się gorączka. W nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek 1896 r. miała pierwszy krwotok. Mimo to nadal spełniała wszystkie swoje obowiązki: mistrzyni nowicjatu, zakrystianki i opiekunki starszej zakonnicy. Jednocześnie Bóg zesłał na nią tzw. noc wiary. Zaczęła doświadczać pokus przeciw wierze i przeciw nadziei, które trwały aż do śmierci.

W tym czasie przełożona poleciła jej uzupełnienie swoich wspomnień o doświadczenia duchowe w klasztorze.

Zima tego roku okazała się bardzo surowa. Dla Teresy był to wyjątkowo ciężki czas. Klasztor był nieogrzewany, a ona miała gorączkę, uciążliwy kaszel i duszności. I mimo że przełożona to widziała, nie zwolniła jej z żadnego obowiązku, nie wezwała lekarza, nie zdecydowała o jej leczeniu. Dopiero kiedy stan Teresy był już beznadziejny, zastosowano leczenie, jednak zupełnie nieodpowiednie dla jej choroby, na przykład stawiano jej bańki. (Wówczas stawiano bańki nie tylko na plecach, ale i na piersiach, do tego nacinano skórę, żeby bańki wydobyły krew na zewnątrz). Z ranami na plecach i piersiach stawiano Teresę do praktyk pokutnych i normalnych zajęć, nawet tak ciężkich jak pranie. Położono ją w infirmerii dopiero w 8 lipca 1897 r., niespełna trzy miesiące przez śmiercią. Cierpiała strasznie. Duszności, uporczywy kaszel, krwotoki, gorączka, a do tego szatańskie pokusy i noc wiary. Z powodu krwotoków nie mogła przyjmować Komunii św., a tak tego pragnęła… Błagała o modlitwę. „O, jakże wiele trzeba się modlić za konających! Gdyby o tym wiedziano!”.

Zmarła 30 września 1897 r. około godz. 19.20. Przed śmiercią powiedziała: „Chcę, przebywając w niebie, czynić dobro na ziemi. Po śmierci spuszczę na nią deszcz róż”. To dlatego dziś przedstawiana jest w ikonografii z naręczem róż. Ostatnie jej słowa brzmiały: „Mój Boże... kocham Cię!”.

Zostawiła po sobie przebogatą spuściznę duchową w postaci spisanego przez nią dziełka „Dzieje duszy” Już pół roku później biskup Hugolin wydał pozwolenie na jego wydanie drukiem. Pierwsze wydanie ukazało się w rocznicę śmierci św. Teresy, 30 września 1898 r.

Krótko przed śmiercią zapytana, co rozumie przez słowa pozostać małym dzieckiem przed Bogiem, odpowiedziała: „To znaczy uznać, że się jest niczym, oczekiwać wszystkiego od Boga jak małe dziecko oczekuje wszystkiego od swego ojca; niczym się nie kłopotać, nie zabiegać o nic dla siebie. Nawet u biednych daje się dziecku to, co mu jest konieczne. Dopiero kiedy ono urośnie, ojciec nie chce go już żywić i mówi mu: teraz pracuj, już sam możesz dać sobie radę. Aby tego nie usłyszeć, nie chciałam nigdy być duża, czułam, że jestem niezdolna do zarabiania na życie wieczne w niebie. Zostałam więc zawsze mała”.

Beatyfikowana 29 kwietnia 1923 r., kanonizowana 17 maja 1925 r. przez papieża Piusa XI. Wspomnienie małej świętej Tereski wyznaczono na 1 października.

Dwa lata później Pius XI ogłosił ją obok św. Franciszka Ksawerego główną patronką misji. A oto przyczyna tego kroku. W roku 1890 zamierzano otworzyć w Hanoi drugi w Wietnamie klasztor karmelitański. Zwrócono się o pomoc do klasztoru macierzystego w Lisieux. Pomoc ta miała obejmować między innymi przysłanie kilku sióstr. Jedną z pierwszych ochotniczek była św. Teresa. Nie zdążyła jednak wyjechać przed swoją chorobą. Pozostała na zawsze misjonarką w niebie.

W roku 1944 papież Pius XII ogłosił św. Teresę od Dzieciątka Jezus drugą obok św. Joanny d’Arc patronką Francji.

W 1999 r. papież Jan Paweł II ogłosił ją trzydziestym trzecim z kolei doktorem Kościoła (dziś jest ich 36).

Jest patronką misji, chorych na AIDS, pilotów i personelu lotniczego, hodowców kwiatów i kwiaciarzy, zakonów: karmelitanek, teresek, terezjanek.

W ikonografii atrybutami św. Teresy są: Dziecię Jezus, księga, krzyż i naręcze róż, pióro (do pisania).

Imię Teresa, greckiego pochodzenia, znaczyło pochodząca „z wyspy Thera” (dziś Santoryn); według innej hipotezy powstało z greckiego wyrazu teresis – „obrona, opieka”, a według jeszcze innej jest pochodzenia bizantyjskiego.

Nowenna do św. Teresy od Dzieciątka Jezus


Historia, tekst i zasady dobrego odmawiania

Jak odmawiać nowennę?

Nowennę rozpoczynamy od modlitwy „Najświętsza Trójco…”. To podstawowa modlitwa tej nowenny. Potem zwracamy się bezpośrednio do św. Teresy, własnymi słowami lub poprzez podaną modlitwę. Następnie odmawiamy 24 razy „Chwała Ojcu…” jako podziękowanie za wszystkie łaski, których Pan Bóg udzielił św. Teresie. Po każdym „Chwała Ojcu…” prosimy – „Św. Tereso od Dzieciątka Jezus, módl się za nami”.

Nowennę można odmawiać w każdym czasie. Jeżeli chcemy być w głębszej wspólnocie z innymi odmawiającymi tę nowennę, wówczas możemy ją odmawiać między 9 a 17 dniem każdego miesiąca.

Historia nowenny

Początki nowenny do św. Teresy od Dzieciątka Jezus sięgają początku XX w. 3 grudnia 1925 r. jezuita, o. Puntigan rozpoczął tę nowennę w konkretnej intencji. O. Puntigan poprosił św. Teresę, aby jako znak wysłuchania prośby otrzymał od kogoś różę. W trzecim dniu nowenny nieznajoma osoba ofiarowała mu różę.

Ojciec Puntigan rozpoczął drugą nowennę 24 grudnia tego samego roku i poprosił św. Teresę o białą różę. W czwartym dniu nowenny jedna z sióstr pielęgniarek podarowała mu białą różę ze słowami: „To od św. Teresy, posyła ci różę z mnóstwem pozdrowień”. Zdumiony ksiądz zapytał o szczegóły. „Byłam w kaplicy – odpowiedziała siostra – i gdy ją opuszczałam, mijałam ołtarz z obrazem św. Teresy. Róża upadła z ołtarza i w pierwszej chwili chciałam ją odłożyć do wazonu, ale przynoszę ją tobie”.


Modlitwa na każdy dzień nowenny

Najświętsza Trójco, Ojcze, Synu i Duchu Święty, dziękuję Ci za wszystkie dobrodziejstwa i łaski, którymi obdarzyłeś duszę Twojej służebnicy, świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, podczas jej dwudziestu czterech lat spędzonych na ziemi. Przez zasługi tej Twojej świętej służebnicy udziel mi łaski, której tak gorąco pragnę (wymienić intencję), jeśli to jest zgodne z Twoją wolą i dla dobra mojej duszy.

Święta Tereso od Dzieciątka Jezus, podczas Twojego krótkiego życia na ziemi byłaś lustrem anielskiej czystości oraz miłości silniejszej od śmierci; całym sercem powierzyłaś się Bogu. Teraz cieszysz się owocem swoich cnót. Spójrz na mnie z czułością, gdy powierzam Ci wszystkie tęsknoty swojego serca. Proszę, uczyń moje sprawy, kłopoty i nadzieje swoimi, opowiedz o mnie naszej Niepokalanej Matce, Królowej Nieba, która uśmiechnęła się do Ciebie, gdy było Ci bardzo trudno.

Święta Tereso od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, pomóż mojej wierze i mojej nadziei; spełnij jeszcze raz swoją obietnicę, że będziesz spędzać swoje niebo czyniąc dobro na ziemi i spuść deszcz róż na tych, którzy Cię wzywają.

Następnie odmawia się 24 razy: Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.

Na końcu dodaje się: Święta Tereso od Dzieciątka Jezus módl się za nami.


Dzień I

Skoro mnie aż tak umiłowałeś, że dałeś mi swego jedynego Syna, by stał się moim Zbawicielem i Oblubieńcem, to nieskończone skarby Jego zasług i do mnie należą. Ofiaruję je Tobie z radością, błagając, abyś patrzył na mnie już tylko przez Oblicze Jezusa i przez Jego Serce gorejące Miłością.

„Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości” (Oz 11, 4).

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus nigdy nie wątpiła w Bożą Miłość do niej. Wiedziała bowiem, że tylko ten, kto pozna tę Miłość, pozwoli Jej się zachwycić, jest zdolny do największych poświęceń i tak naprawdę tylko ta odkupieńcza, zbawcza miłość Boga jest źródłem wszelkiego powołania.


Dzień II

Ofiaruję Ci także wszystkie zasługi Świętych (którzy są w niebie i na ziemi), ich akty Miłości, jak również Świętych Aniołów; wreszcie ofiaruję Ci, o Trójco błogosławiona, Miłość oraz zasługi Najświętszej Panny, mojej drogiej Matki, przez której ręce składam moją ofiarę, prosząc, by ją Tobie przedłożyła.

„Kto składa Mi ofiarę dziękczynną, ten Mi cześć oddaje, a postępującym bez skazy ukażę Boże zbawienie” (Ps 50, 23).

Patrząc tylko po ludzku na życie św. Teresy z Lisieux, można powiedzieć, że nie miała zbyt wielu powodów do dziękczynienia Bogu. Jednak niezachwiana wiara w Bożą miłość pozwalała jej żywić przekonanie, że dobry Bóg może dawać tylko dobre dary swoim dzieciom. Więc bez zastrzeżeń i wewnętrznego buntu przyjmowała wszystko to, co Opatrzność Boża raczyła jej zesłać. Więcej – była za to wdzięczna, mimo że nie wszystko do końca rozumiała.


Dzień III

Oblubieniec powiedział nam za dni swego śmiertelnego życia: „O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje”. Jestem więc pewna, że spełnisz moje pragnienia, o mój Boże (im więcej zamierzasz dać, tym więcej każesz pragnąć)! Czuję w mym sercu niezmierzone pragnienia, toteż proszę z ufnością, byś pospieszył zabrać na własność moją duszę.

„Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mk 10, 21).

Bóg nie jest na miarę człowieka, ale nieskończenie ją przerasta, jak mówi Pismo. Jest większy od ludzkiego serca. Wiedziała o tym św. Teresa z Lisieux i to pozwoliło jej żywić, pielęgnować i nieustannie podsycać w sercu pragnienie świętości. Nie zrażała się tym, że jest tylko małą ptaszyną, która umie jedynie kwilić, tylko mówiła usilnie i wytrwale Bogu, że pragnie latać wysoko jak orzeł.


Dzień IV

Chciałabym Cię pocieszyć za niewdzięczność występnych i błagam, odbierz mi wolność czynienia czegokolwiek wbrew Twemu upodobaniu. Jeżeli przez słabość kiedyś upadnę, niechże Twoje Boskie wejrzenie natychmiast oczyści moją duszę, wyniszczając jej wszelkie niedoskonałości – jak ogień, który wszystko przemienia w siebie…

„Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary” (1Sm 15, 22).

Choć święta Teresa z Lisieux wiele cierpiała, wiele składała Bogu ofiar, to jednak wiedziała, że tylko usilne szukanie i pełnienie woli Bożej pozwala wzrastać i prawdziwie uświęca człowieka. Podobnie drzewo, rosnące wśród innych, które zdają się je ograniczać, rośnie prosto i pnie się cały czas w górę, ku słońcu. Natomiast to, które rośnie samotnie, na otwartej przestrzeni, wykrzywia się i rozrasta na wszystkie strony, stając się karykaturą.


Dzień V

Dziękuję Ci, o mój Boże! Za wszystkie łaski, jakimi mnie obdarzyłeś, a szczególnie za to, że mnie przeprowadziłeś przez próbę cierpienia. W dniu ostatecznym z radością będę patrzyła na Ciebie trzymającego berło Krzyża; skoro raczyłeś podzielić się ze mną tym drogocennym Krzyżem, ufam, że w Niebie będę podobna do Ciebie i na moim uwielbionym ciele ujrzę jaśniejące chwałą święte stygmaty Twej Męki… Niechaj to męczeństwo przygotuje mnie do stawienia się przed Tobą, a potem przyprawi mnie o śmierć, aby dusza moja mogła bezzwłocznie ulecieć w wieczyste objęcia Twej Miłosiernej Miłości…

„Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec” (Łk 22, 28).

Święta Teresa z Lisieux nie bez powodu jest przedstawiana z krzyżem, który przyciska do piersi, i z płatkami róż. Wiedziała bowiem, że tylko to cierpienie, które łączymy z krzyżem Zbawiciela przybliża nas i upodabnia do Niego, ma prawdziwy zbawczy sens. Tylko to jarzmo może być prawdziwie lekkie i słodkie, bo ma zapach wieczności.


Dzień VI

Mam nadzieję, że po tym ziemskim wygnaniu pójdę radować się z Tobą w ojczyźnie; nie chcę jednak zbierać zasług na niebo, chcę pracować jedynie z Miłości ku Tobie, tylko w tym celu, by sprawić Ci radość, pocieszać Twoje Najświętsze Serce i ratować dusze, które będą Cię kochać przez całą wieczność. Pod wieczór życia stanę przed Tobą z pustymi rękoma, bo nie proszę Cię, Panie, byś liczył moje uczynki.

„Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego” (Flp 3, 7–8).

Trzeba mieć wielką odwagę stanąć przed Bogiem z niczym, z pustymi rękami. Tak może postąpić tylko ten, kto wie, że bez łaski Bożej nie jest zdolny uczynić nic dobrego, więcej – jest w stanie popełnić każdy grzech. Wiedziała o tym św. Teresa z Lisieux i dlatego nie popadła w pychę i samouwielbienie, gdy spowiednik utwierdził ją w przekonaniu, że nigdy nie popełniła grzechu ciężkiego.


Dzień VII

W Twoich oczach czas jest niczym. Jeden dzień jest jak tysiąc lat, toteż w jednej chwili możesz przygotować mnie do stawienia się przed Tobą…

„»Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?« On odpowiedział: »Ten, który mu okazał miłosierdzie«. Jezus mu rzekł: »Idź, i ty czyń podobnie!«” (Łk 10, 36–37).

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus wiedziała, że każda chwila ziemskiego życia jest zbyt cenna, by można ją było marnować, goniąc za tym, co oddala od Boga, zatracając się w dobrach ziemskich, marnując czas na złość, uprzedzenia, nienawiść, dając się porwać emocjom i nieuporządkowanym uczuciom. Była przekonana o tym, że w każdą chwilę jest wpisana łaska Boża, która pomoże naszej miłości do Boga i bliźniego.


Dzień VIII

O mój Boże! Trójco błogosławiona, pragnę Cię kochać i starać się, by Cię kochano, pracować na chwałę świętego Kościoła, ratując dusze, które przebywają na ziemi, i wybawiając te, które cierpią w czyśćcu.

„Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga?” (1J 3, 17).

Święta Teresa była przekonana o tym, że choć stanie przed Bogiem z pustymi rękami, to jednak wiedziała również, że nie może do nieba przyjść sama. Musi ze sobą przyprowadzić jak największą liczbę dusz, by w niebie – jak się wyraziła – nie było pustych miejsc, ale wszystkie były zapełnione. Dlatego usilnie modliła się o nawrócenie zabójcy, Pranziniego. Odczuła nieopisaną radość, gdy dowiedziała się, że tuż przed śmiercią pojednał się z Bogiem. Mała Święta miała wielu takich duchowych synów.


Dzień IX

Wszelka sprawiedliwość nasza jest skażona w Twych oczach. Pragnę więc przyodziać się Twoją własną sprawiedliwością i jako dar Twojej miłości otrzymać wieczne posiadanie Ciebie samego. Nie chcę więc innego tronu ani innej korony, jedynie tylko Ciebie samego, o mój Umiłowany!…

„Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: »Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?« Lecz on oniemiał” (Mt 22, 11-12).

„Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi!» (Łk 15,22).

Trzeba mieć bardzo dojrzałą wiarę, trzeba choć po części wiedzieć, kim i jaki jest Bóg, żeby nie pragnąć darów, nawet tych nadzwyczajnych, łask, ani żadnych innych gratyfikacji za wierną służbę Bogu, wierne przy nim trwanie, jak tylko Jego samego, bo nawet najwspanialsze dary można roztrwonić, albo się tak do nich przywiązać, że zapomni się o ich Dawcy, a to właśnie On jest najwspanialszym darem i ozdobą naszego życia.


Zakończenie nowenny

Pragnąc, aby całe moje życie było aktem doskonałej Miłości, poświęcam siebie na ofiarę całopalną Twojej Miłosiernej Miłości, błagając, byś mnie wyniszczał nieustannie, przelewając w mą duszę strumienie nieskończonej czułości, ukryte w Tobie, bym w ten sposób, o mój Boże, stała się Męczennicą Twej Miłości!

Św. Teresa z Lisieux wiedziała, że stanie się na powrót dzieckiem, wytrwanie na drodze dziecięctwa duchowego to ciężka, mozolna, wytrwała praca nad sobą, nad ciągle buntującą się i zranioną przez grzech naturą ludzką, własną słabością, egoizmem, pychą. Jednak pokazała to na własnym przykładzie, że ta praca z pomocą łaski Bożej, której trzeba się bez zastrzeżeń powierzyć, będzie uwieńczona sukcesem – sukcesem, któremu na imię świętość.



© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies