Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Św. Hieronim Emilian zakonodawca


Święty Hieronim Emilian urodził się w dumnej Wenecyi, tej „Królowej mórz" w roku 1487 i pochodził z wysokiej rodziny szlacheckiej Emilianów. Odznaczał się zdolnościami umysłu i serca i miłą powierzchownością. Ojciec jego nie szczędził trudu ni grosza, by dziedzica swych dóbr wychować należycie i utorować mu drogę do najwyższych dostojeństw. Znakomici nauczyciele starali się o umysłowe jego wykształcenie, uczyli go historyi i prawa, ćwiczyli go w robieniu bronią, a o udoskonalenie jego serca starała się jedynie pobożna jego matka, ucząc go pacierza, katechizmu, bojaźni Bożej i oddawania czci Najśw. Maryi Pannie. Wbrew woli ojca wybrał sobie Hieronim stan żołnierski i odznaczył się w nim męstwem i odwagą. Podczas jednej wyprawy przeciw Francyi okazał niezwykłe zdolności i nieustraszoną odwagę. Nie znał żadnych niebezpieczeństw, nigdy nie rachował liczby wrogów, rzucał się odważnie w zamęt bitwy i niejednego dokonał czynu bohaterskiego. Ambicya kazała mu wyciągać rękę po wieniec wawrzynowy chwały i po złotą buławę hetmańską. Lecz ta ambicya wygnała niestety ze serca jego szlachetne uczucia. Życie obozowe, wyprawy awanturnicze w kraju nieprzyjacielskim, lekkomyślne otoczenie żołnierskie zerwały wnet wszelkie więzy obyczajności. Dumny ze swej pięknej postaci, ze swego męstwa cenionego, zaniedbał się w wykonywaniu świętych praktyk religijnych, poszedł za skłonnościami zmysłowemi i zbrukał swe serce i ciało rozpustą i rozpasaniem.

Po skończonej wyprawie francuskiej rząd Wenecki nagrodził Hieronima za jego męstwo czyniąc go komendantem twierdzy Kastelnuowo. Matka jego, która tymczasem owdowiała i dowiedziała się ku swemu wielkiemu zmartwieniu o rozpustnem jego życiu, błagała go ze łzami, by zawrócił z drogi złej, na którą wszedł, modliła się także gorąco we dnie i w nocy do Matki Najświętszej, dając liczne jałmużny, i błagała Ją o łaskę, by syn jej nie zginął na wieki, lecz się nawrócił. Prośby jej wywarły na jej synu ten tylko skutek, że nie dopuszczał się już większych zbrodni; lecz Marya, ta Pocieszycielka strapionych, wysłuchała ją ochotnie.

W r. 1508 rozpoczęła Francya nową wojnę z Wenecyą, wysyłając wojska swe do Włoch. Hieronim dokazywał cudów waleczności, broniąc bohatersko powierzonej mu twierdzy. Lecz przewaga nieprzyjaciół zbyt była wielką: wzięto go do niewoli i zakutego w kajdany wrzucono do więzienia.

W tem położeniu czuł się uwięziony Hieronim, ten dumny, ambitny, lecz teraz poniżony oficer, strasznie nieszczęśliwym. Żaden służący nie czekał teraz na jego rozkazy, nikt nie chwalił jego czynów, nikt nie pocieszał go; potrawy, jakie spożywał, nie dogadzały jego podniebieniu, żadna muzyka nie przerywała straszliwej ciszy jego po–niewolnej samotności. Grube mury, kamienna ława, stęchła słoma, ciężkie kajdany na rękach i nogach i słaby promyk światła, jaki przeciskał się pomiędzy grubemi kratami w oknie przez brudne szyby: oto całe jego zewnętrzne otoczenie. A jeszcze smutniejsze było usposobienie jego duszy. Straszne oczekiwanie owej chwili, w której sąd wojenny skaże go na śmierć haniebną, przypomniało mu niemiłosierny choć sprawiedliwy sąd Boży po śmierci. Liczne i ciężkie grzechy, niewierność względem Boga, nadużywanie łask otrzymanych, zniewagi i nieuszanowanie rodziców, poniżanie godności swej chrześcijańskiej, przykrości i złości wyrządzone bliźnim: wszystkie te grzechy stawały w najwstrętniejszych postaciach przed oczami jego duszy, grożąc zemstą w wieczności. Z przerażeniem poznał teraz straszną odpowiedzialność za pohańbienie swej młodości, sercem jego wstrząsał silny żal, z ócz jego popłynęły gorące łzy, pamięć jego przypominała mu daremne prośby pobożnej jego matki: ,,Synu, we wszystkich pokusach uciekaj się do Maryi, tego Wspomożenia wiernych, Ona cię wyratuje z każdego niebezpieczeństwa!" i wiara jego ożyła znowu. Upokorzony komendant ukląkł – czego już od dawna nie czynił – na mokrej posadzce, a wznosząc ręce do nieba, błagał Boga o zmiłowanie, a Matkę Najświętszą o wstawienie się za nim do Jej Syna, tego Sędziego żywych i umarłych, i złożył ślub, że skoro tylko uniknie śmierci, zaraz urządzi pielgrzymkę do Trewiso, wystąpi z wojska i wszystkie swe siły poświęci na zawsze służbie Bożej. Dziwne uspokojenie znękanej jego duszy utwierdziło go w nadziei, że Bóg przyjął łaskawie szczere jego przyrzeczenie.

Trwając wytrwale na modlitwie, usłyszał późno w wieczór ciche kroki zbliżające się do więzienia. Ciężkie drzwi żelazne otwierają się i przed nim, drżącym na całem ciele, staje Marya, smutnemi oczami patrząca na niego, rozwiązuje kajdany z jego rąk i nóg, a upomniawszy go poważnie, by wiernie dochował swego przyrzeczenia i ślubu, znika. Hieronim pośpiesza natychmiast za niebieską Matką i Pocieszycielką, a zabrawszy zdjęte kajdany z sobą, wychodzi z więzienia, przechodzi niespostrzeżony koło straży i dostaje się szczęśliwie do Trewiso. Tam przed cudownym obrazem Matki Boskiej popłynęły z serca jego wzruszonego gorące modlitwy dziękczynne za cudowne ocalenie ze strasznego niebezpieczeństwa wiecznej śmierci, tam oczyszcza swą duszę z grzechów we Krwi Pana Jezusa przez żałosną spowiedź generalną, tam odnawia znowu swój ślub i zawiesza na ścianie w kościele przyniesione kajdany, te oczywiste dowody dobroci Maryi i powraca znowu do Wenecyi w objęcia ucieszonej matki.

Dziękując Najwyższemu za darowanie życia ciała i duszy, zabrał się Hieronim natychmiast do wykonania swego przyrzeczenia. Wystąpił z wojska, złożył wszystkie zaszczyty i przywileje szlacheckie, wziął na siebie szaty prostego człowieka z ludu, ostremi pokutami umartwiał ciało, długie godziny we dnie i w nocy spędzał na modlitwie i rozważaniu pracującego i cierpiącego Pana Jezusa, spełniał miłosierne uczynki co do ciała i co do duszy, pilnie się uczył i przygotowywał do święceń kapłańskich.

Po krwawej wojnie nastąpił straszny głód i powstała zaraza, wpędzająca setki ojców i matek do grobu a tysiące ich dzieci osieroconych w przepaść nędzy. Opuszczone dzieci, zmuszone żebrać, narażone na zepsucie i lenistwo, tułały się po wszystkich placach i zakątkach miasta i kraju. Nikt się niemi nie zajął, a niebezpieczeństwo zguby duszy i ciała było aż nazbyt widoczne.

Widok tych opuszczonych i zaniedbanych dzieci obudził serdeczne współczucie ku nim w sercu Hieronima, a Ojciec niebieski uczynił go ich Mojżeszem, wyprowadzającym je z nędzy i zepsucia. Chętnie poszedł Hieronim za tym głosem wewnętrznym. Wynajął liczne domy, umieścił w nich sieroty, osobno chłopców, osobno dziewczęta, i cały swój majątek oddał na ich utrzymanie i wyżywienie, na nauczycieli i nauczycielki i z ojcowską troskliwością uczył je modlić się i pracować. Wychowankom swoim nadał mądrą regułę domową i porządek dzienny – ten pierwszy warunek spokojnego i cnotliwego życia – i czuwał troskliwie nad ich zachowaniem. Wszyscy zdrowi bez wyjątku musieli o pewnej, oznaczonej godzinie wstawać, wspólnie odprawiać modlitwy poranne, wysłuchać Mszy św., uczyć się pewnego rzemiosła, przy pracy zachowywać milczenie, albo modlić się lub dla odmiany śpiewać. Codziennie uczył je sam katechizmu, kierował ich rozrywkami i zabawami, przyjmował ich życzenia i skargi, był dla wszystkich aniołem pokoju i pociechy. Co miesiąc przywodził je do spowiedzi i do Stołu Pańskiego.

Wszyscy dobrzy katolicy podziwiali pomyślne i błogie skutki tego przedsięwzięcia. Liczba takich zakładów powiększyła się a zapał święty kazał Hieronimowi, gdy już cały swój majątek do ostatniego wydał szelążka, wziąć torbę żebraczą na plecy i u zamożnych krewnych i obywateli miasta prosić o jałmużnę dla swych wychowanków. Lecz w tej pracy stawiał mu szatan, ów wróg wszelkiej cnoty, ogromne trudności. Służalcy szatana, tj. źli ludzie nazywali go obłudnikiem, inni głupim marzycielem, inni szydzili z niego na ulicy wśród drwinek i śmiechów, lub odpędzali go wyzwiskami od drzwi swego domu, a inni wreszcie posądzali go o chciwość i samolubstwo. Lecz pokora jego serca miłością przepełnionego okazała się potężniejszą od miecza w ręku jego podczas obrony twierdzy Kastelnuowo. I w tej walce o rozwiązanie kwestyi socyalnej odniósł tak świetne zwycięstwo, że podobne domy sierót założyć mógł i w Medyolanie, Weronie, Pawii i Bergamie i że wiele osób oddało mu nie tylko swe pieniądze a nawet samych siebie na zawsze. Młodzieńcy ze stanu świeckiego i kapłańskiego z wysokiego rodu i wielkiej nauki, chcąc stać się ubogimi z ubogimi, a dziećmi być z dziećmi, połączyli się z Hieronimem i założyli w Samasko koło miasta Bergamo klasztor celem wykształcenia nowych współpracowników w tej pracy zbawczej i wychowawczej. Bóg powiększał i błogosławił w cudowny iście sposób temu zgromadzeniu z Samasko. Papież, Biskupi i lud oddawali mu zasłużoną cześć i uszanowanie. Ci bowiem wierni słudzy Boży, rozgrzali miłością Bożą, jedno tylko mieli pragnienie, by wszystkiem stać się dla wszystkich i wszystkich pozyskać dla Pana Jezusa. Obszerne pole działalności w szpitalach, w których liczni ubodzy, chorzy, obłąkani, potrzebujący i wszystkie sieroty znajdowały umieszczenie i utrzymanie, powiększyli jeszcze, śpiesząc codziennie rano i wieczorem do wsi okolicznych, by zwoławszy dzwonkiem ludzi, uczyć ich religii katolickiej; podczas dnia zaś udawali się do robotników na polu, wiodąc z nimi pobożne rozmowy, przeplatane wspólnemi modlitwami i śpiewami. Duszą tego licznego zgromadzenia był niezmordowany, dla siebie nic nie potrzebujący a troskliwie o wszystkich się starający Hieronim, aż w końcu Bóg powołał go do zasłużonego spoczynku i przyjął do wiecznej Swej chwały dnia 8 lutego r. 1537. Papież Pius V potwierdził zgromadzenie ,,Samasków" jako zakon kościelny, i nadał mu regułę św. Augustyna. Papież Benedykt XIV pozwolił po zbadaniu licznych cudów, na oddawanie mu czci jako ,,Błogosławionemu", a Papież Klemens XIV policzył go w poczet Świętych.


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan bezżenny (wolny): Użyteczność stanu bezżennego”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies